Odwiedziłem już znane mi od dawna miejsca oraz te nieznane - bardziej na zachodzie Litwy.
Wnioski... na końcu relacji.
Zapraszam w drogę BoXerkiem...
Tradycyjnie pierwszym punktem programu są Troki znajdujące się "po drodze" do Wilna. Tu pierwszy problem. Albo stajemy na miejscu parkingowym i płacimy 2Lt za godzinę, albo na jednym z podwórek, gdzie gospodarze zachęcają atrakcyjną ceną 5Lt niezależnie od czasu postoju. Wszystko byłoby dobrze, gdyby gospodarz nie stwierdził, że "za autobus to muszę zapłacić 10Lt!" Stwierdziłem, że to nie jest żaden autobus, ale pan nijak nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Zatem stanąłem na miejscu postojowym płacąc 3Lt za 1,5h. To wystarczyło, by obejrzeć zamek i cyknąć fotki, zjeść tradycyjne kibiny i obejrzeć karaimską zabudowę tego miasteczka.
Z Trok jadę do Wilna, a ponieważ jest już wieczór zatrzymuję się niedaleko parkingu dla autokarów - już niepłatnego i idę zwiedzać miasto wieczorową porą.
Jadę do Kowna - tu można się zatrzymać bardzo blisko centrum (2Lt/h), by zwiedzić stare miasto: Archikatedrę, Ratusz, Dom Perkuna, kościół Witolda, ruiny zamku.
Szerszymi i węższymi drogami jadę sobie patrząc na mało zachęcające tablice mówiące o ciekawych miejscach i tak dojeżdżam do Pałągi nad morzem. Jest późno, jadę główną drogą widząc, że na wszystkich znakach znajdujących się na prawo, czyli przy drogach dojazdowych do morza, jest zakaz ruchu po 22.00. Reszta miasta nie zachęca do zatrzymania się, zresztą nie bardzo widzę, gdzie mógłbym się zatrzymać. W ten sposób droga doprowadza mnie do trasy szybkiego ruchu w kierunku Kłajpedy. Jadę więc tam. Oznakowanie kiepskie, błądzę po starym mieście widząc tylko jednego niemieckiego kampera-blaszaka i biwakującą przy nim załogę. W poszukiwaniu parkingu dojeżdżam do centrum handlowego "Akropolis" i widząc stojące tam auta, też zatrzymuję się na noc.
Rano zakupy w centrum i jadę na Mierzeję Kurońską na której znajduje się park narodowy i drugie pod względem wysokości kompleksy wydm w Europie. Nawigacja prowadzi mnie wprost do kolejki na prom. Nie widzę nawet możliwości zawrócenia. Zatem za mojego małego kampera wraz ze mną jako kierowcą płacę 110Lt. Dużo. Po kilkunastu minutach wjeżdżam na ląd i za kilka kilometrów płacę za wjazd do parku narodowego... 70Lt. Dużo. Co można zobaczyć za ponad 200zł?
Mierzeja Kurońska liczy prawie 100km, z czego 50km należy do Litwy, ma szerokość 0,4-4km. Jest po drodze kilka parkingów, na których można się zatrzymać, ale nie można wejść do parku - zakaz.
Mamy po drodze dwie większe miejscowości: Juodkrante- najstarsza osada, której mieszkańcy handlowali bursztynem z tzw. Górą Czarownic- miejscem pogańskiego kultu z wizerunkami różnych stworów.
Można na Litwie spotkać ciekawe "mobilne bary kawowe". Oto jeden z nich:
Druga miejscowość to Nida - tu w przeszłości często przebywał znany pisarz Tomasz Mann. To jedno z najbardziej popularnych kurortów na Litwie. Widzę przejeżdżające kampery (niestety nie widzę przyczep), ale nie widzę, by gdzieś "nocowały". Odnajduję Camping "Nida", gdzie za kampera trzeba zapłacić 55Lt + 17Lt za osobę + 15Lt prąd... Razem... dużo. Parkingi w mieście z tabliczką od... do... Ale jeden bez. Tam nocuję.
Wcześniej zwiedzam miasteczko i udaję się na chwilę na plażę. Od strony morza są 3 lub 4 miejsca, gdzie można przejść na plażę i zobaczyć kawałek wydm. Tam też są sklepiki i restauracyjki (np. z meblami z europalet). Na parkingach przy drodze można się zatrzymać, ale na terenie całego parku nie można biwakować.
Opuszczam mierzeję z mieszanymi uczuciami. Byłem, bo byłem, ale czy warto było?
Kieruję się w stronę Polski widząc na mapie znaną mi nazwę miejscowości: Mariampol. Zero oznakowań do jakichś atrakcyjnych miejsc, parking chyba przy szpitalu pusty, ale wcześnie rano się zapełnił. Jedyną ciekawostką był piękny park z podświetlonymi fontannami (zgasły o 23.00).
Przy drugim jeziorze znajduje się ciekawe muzeum parku narodowego (zwiedzanie gratis) z plażą (3Lt/os). Pan, zapytany o camping, wskazuje miejsce nad tym samym jeziorem podając ceny: kamper - 10, osoba - 3, prąd - 4. Stwierdziłem, że ceny atrakcyjne, więc pojadę sprawdzić. Camping jest, w miarę ładny, ceny takie jak pan podał, tyle że... w euro.
Wnioski:
Wycieczka 8-dniowa, przejechane ok. 2000km. Czy warto było? Wg mnie nie. Jeśli Litwa to te znane miejsca, chyba że ktoś ma więcej czasu i dobry przewodnik, to może spróbować poszukać innych atrakcji.
Ceny campingów porażające, a ich ilość znikoma. Oznakowania słabe, mało miejsc do biwakowania, czy postoju na noc.
GALERIA 383 zdjęcia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz