
Pogoda barowa, trochę więcej czasu, więc porządki fotograficzne w telefonie, a co za tym trochę wspomnień.
Pod
koniec stycznia wyprawa w Bieszczady. U nas niby ładna pogoda, ale w
górach... śnieg, drogi białe, a ja na obie pętle bieszczadzkie bez
łańcuchów, chociaż nowe opony zimowe. Kamper dał radę, choć obawy były.
Wolne niedzielne popołudnie i poniedziałkowe przedpołudnie, zatem można się wybrać w góry.
Najpierw
odwiedziny Zosi i modlitwa przy grobie +Mariana. Niestety nie mogłem
być na pogrzebie, ale chciałem odwiedzić jego grób i pomodlić się na
niego.
Po drodze pojeździłem trochę po centrum Krakowa 7-metrowym kamperem. Uwierzcie... nie polecam.
Ale udało mi się zdobyć 3 znaczki turystyczne.
Może listopad, to nie najlepszy czas na urlop, ale potrzebne było kilka
dni oddechu. Niemożliwy był dalszy wyjazd, więc krótka wycieczka
znaczkowym szlakiem.