Translate

12.06.2013

WŁOCHY 2013 Z FATTORE AMICO

No i plan gotowy z wykorzystaniem miejsc noclegowych wyłącznie z Fattore Amico (co ciekawe, są też 4 miejsca w Bawarii, jedno na Słowenii i jedno w Chorwacji (Poreć).

Wykorzystamy namiar na jedno miejsce w Bawarii na północ od Innsbrucka jadąc do Włoch, a jak wystarczy czasu to wracamy przez Chorwację.
Wyprawa wakacyjna 2013 - Włochy:




Drogi płatne: tylko winietka Czechy i Austria, natomiast we Włoszech zaznaczyłem opcję drogami bezpłatnymi.
Całość trasy (bez zwiedzania - dodatkowe km): 5200km (przewidywana trasa 6000km)
Koszt paliwa: około 3000zł
Czas trwania wyprawy: 16-18 dni

Na pewno nie będziemy się kurczowo trzymać wybrzeża lecz wjeżdżać w głąb w celu zwiedzania. Punkty do zwiedzania wyjdą w drodze. Na razie mam opracowanych 14 miejsc noclegowych wg Fattore Amico:
2/ Neukirchen
4/ Soiano del Lago
5/ Ortonovo
6/ Capalbio
7/ Via Valle di Perna, Roma
8/ Gragnano
9/ Rotondella
11/ Alliste
14/ Monopoli
15/ Cagnano Varano
17/ Lanciano
18/ Ancona Loreto
19/ Marozzo
20/ Palazzolo dello Stella

Relacja z wyprawy będzie, w miarę możliwości i dostępu do wifi, codziennie aktualizowana.

Dopiero po ośmiu dniach udało się uzyskać dostęp do internetu, a i plan noclegów uległ zmianie, jednak po kolei...


Wyjazd do Włoch w oparciu o noclegi w gospodarstwach zrzeszonych w Stowarzyszeniu Fattore Amico rozpoczął się we wtorek 2.07.2013 wieczorem.

Pierwszy nocleg w Polsce, a w środę 3.07.2013 o 4.00 wyjazd w kierunku Bawarii.
Niestety nie udało się dojechać do pierwszego gospodarstwa na terenie Niemiec, ale nocleg blisko austriackiej granicy w okolicy Lienz. Pierwszy etap zamknięty stanem licznika 1030km, zużycie paliwa na niemieckich autostradach 7,65l/100km.

               Czwartek 4.07.2013, to dzień pełen wrażeń. Najpierw za namową Gosi (frape) kierujemy się na Passo di Giau – przełęcz w Dolomitach poniżej miejscowości Cortina, jednak wcześniej, jadąc przez Austrię drogami bezpłatnymi wjeżdżamy na najpiękniejszą drogę tego państwa – Grosglocknerstrase – wyjeżdżając na wysokość prawie 2500mnpm. Droga jest płatna (motocykl-23euro; samochód-33euro), jednak warto wydać te pieniądze, gdyż trasa jest przepiękna, a widoki niesamowite. 


















 Popołudniu kierujemy się na południe i około 17.00 jesteśmy na szczycie Passo di Giau (2233mnpm). 










 Zjeżdżamy już po zachodzie słońca przez Passo di Campolongo (ok.2000mnpm),
by przenocować na parkingu w miejscowości Predazzo, gdzie jesteśmy przed 23.00. Na liczniku dodatkowe 530km, ale biorąc pod uwagę kilkakrotną wspinaczkę „na jedynce lub dwójce” i zjazd z hamowaniem silnikiem – wynik niezły.

           W piątek 5.07.2013 ruszamy na południe, by dotrzeć wreszcie do gospodarstwa Fattore Amico. Oczywiście po trasie podziwiamy Jezioro Garda i turystyczne miejscowości na jego brzegach. 






 Ruch tutaj duży, spotykamy wiele kamperów i przyczep, przeważnie na włoskich i niemieckich numerach. Ok. 18.30 docieramy nad samo morze do miejscowości Luni Antica-Ortonovo, via Del Casone, gdzie przy restauracji CHIOCCA D’ORO otrzymujemy miejsce parkingowe. Koordynaty GPS trochę się nie zgadzają, ale trafiamy i prostujemy: N 44.06198 E 010.02079. Kolacja, relacja, kąpiel i sen. Za nami 390km.
  
W sobotę 6.07.2013 - Krzywa Wieża w Pisie


 a potem kierując się do kolejnego miejsca noclegowego zwiedzamy małe, ale ciekawe średniowieczne miasteczko Magliano in Tosccana


 Po drodze zatrzymujemy się przy ruinach kościoła z XI w. Chiesa di San Bruzio
 
Ok. 18.30 dojeżdżamy do miejsca noclegowego w Capablio, ale po pierwsze – nikt się nie interesuje kamperem na podwórku, po drugie – to miejsce wcale nam się nie podoba.
Znajdujemy kolejne miejsce, bardzo spokojne gospodarstwo agroturystyczne, gdzie zostajemy na noc: Ischias di Castro N 42.52909 E 011.60470. Przejechaliśmy 320km.
           
             Niedziela 7.07.2013 to czas odpoczynku, więc w Lido di Tarquina znajdujemy darmowy parking prawie przy samym morzu: N 42.22520 E 011.70934. Obok nas kilka kamperów z Włoch. Dalej w kierunku morza widzimy płatny, ale bardzo tani parking dla kamperów. Stąd kilkadziesiąt metrów do publicznej plaży. Tam zażywamy kąpieli słonecznej i morskiej. Po obiedzie jedziemy w okolice Rzymu. Z jednej strony martwi, a z drugiej cieszy nas deszcz. W korkach wokół Rzymu jednak chłodniej jak pada deszcz. Dojeżdżamy do gospodarstwa Agricoltura Nova N 41.76548 E 012.45730, które jest dość dziwne – ni to muzeum, ni szkółka jeździecka, są konie, kucyki, tor przeszkód do jazdy konnej, restauracja, ale… wszystko puste. Może dlatego, że niedziela? W każdym razie otrzymujemy zgodę na zatrzymanie się gdzie chcemy – na terenie całego gospodarstwa. Dodajemy 170km.
             
          Poniedziałek 8.07.2013 jest dość intensywny – zwiedzamy Castel Gandolfo: pałac papieski wybudowany w latach 1624-1629 dla Urbana VIII, w którym od 1935 roku mieści się także obserwatorium astronomiczne oraz kościół San Tommaso da Villanova. 




 Stąd jedziemy do Rocca di Papa






 i Grottaferrata...
Resztę dnia chcemy spędzić na plaży, ale pogoda psuje nam szyki. We wczesnych godzinach wieczornych zatrzymujemy się w winiarni w miejscowości Sabaudia (znów precyzujemy namiary: N 41.37909 E 013.02575), gdzie degustujemy świeżo zakupione białe wino Bianco Trebbiano. Bardzo miły gospodarz i właściciel winiarni pokazuje nam miejsce postoju. Za nami 150km.
          
We wtorek 9.07.2013 jedziemy na Monte Cassino. Na cmentarzu polskich żołnierzy mogliśmy wysłuchać kilku pieśni wykonanych przez chór z Polski (autokar akurat przed nami wjechał na parking). 







Później podziwiamy górskie widoki, jadąc w kierunku Piacenza. Nocleg w Picerno po 400km jazdy: FATTORIE PUNZI N 40.63103 E 015.70476 - duży parking przy gospodarstwie produkującym wino, sery, wędliny, oliwę, żywność ekologiczną. Jest także restauracja.
          
Środa 10.07.2013 rozpoczyna się bajkowo i jak się okaże... będzie bajkowa cały dzień. Najpierw po śniadaniu podziwiamy miasto przykryte białą pierzyną mgły.


Do miejscowości Potenza nie wjeżdżamy, gdyż tu większość zabytków zniszczyły trzęsienia ziemi. Kierujemy się do Matery, a konkretnie do dzielnicy Sassi, która słynie z mieszkań wykutych w kamieniu. Podziwiamy skalne kwatery zamieszkiwane w VIII w. przez mnichów oraz 120 skalnych kościołów. W roku 1993 Sassi wpisano na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.






























Z Matery jedziemy do Tarentu, ale tu przytłacza nas niesamowity ruch i brud. Zwiedzamy miasto z okien auta przejeżdżając przez stare miasto i nową dzielnicę.
Jedziemy do Alberobello, aby zobaczyć dzielnicę trulli, jednak już kilkanaście kilometrów od miasta możemy oglądać domy w kształcie kopuł z kamienia. Pierwsze trulli powstały w XII wielu, a murarze nie stosowali zaprawy. Kamienie układano w koliste warstwy, im wyżej, tym promień mniejszy, tworząc charakterystyczne kształty. Co ciekawe, w okolicy nowe domy buduje się w takim samym kształcie.








Dzień kończymy po 360km już na wschodnim wybrzeżu. Najpierw zajeżdżamy do stadniny koni, ale denerwują nas wszechobecne muchy. Zatem jedziemy 8km dalej i nocujemy w kolejnej winiarni - FRANTOIO GALANTINO N 41.23705 E 016.49565. Tu także oprócz wina produkuje się oliwę i ekologiczną żywność. Minusem jest bliskość torów kolejowych, ale jak wielkim minusem... przekonamy się w nocy.
         Nie było tak źle, zmęczeni intensywnym zwiedzaniem i poszukiwaniem noclegu, szybko zasypiamy. Być może pociągi jeździły. Nie pamiętam. Nie słyszałem.

Należy nam się odpoczynek nad morzem, więc w czwartek 11.07.2013 kierujemy się na północ wschodnim wybrzeżem. Non stop po naszej prawej stronie są tory, a za torami plaża. Co chwila małe dzikie parkingi i przejście pod torami na plażę. Wszędzie pełno samochodów i skuterów. W miejscowościach nadmorskich nie ma nawet miejsca, by zaparkować skuter. To nas przeraziło i zniechęciło do plażowania.
W pewnym momencie tory skręcają w głąb lądu, a wybrzeżem biegnie już wąska (biała na mapie) droga. Postanawiamy zatrzymać się w jednej miejscowości na tym odcinku. Wybór padł na Zapponetę. Zrobiliśmy zakupy w miejscowym sklepie i pojechaliśmy szukać dojazdu do plaży. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przy bramie campingu Zapponeta Beach N 41.45753 E 15.96194. Pani nas oprowadziła po kameralnym campingu, a nam się spodobało i zostaliśmy. Co ciekawe ceny nie powaliły nas z nóg: 12 euro za 2 osoby i kamper + 3 euro za kolejną osobę + 3 euro za prąd. Cisza, kilka kamperów i przyczep, sanitariaty czyste, jedynie prysznic na żetony (0,50 euro / 3min). Zostaliśmy tu do soboty.







W sobotę 13.07.2013 po śniadaniu, kawie i uiszczeniu rachunku za camping jedziemy do San Giovanni Rotondo. Znajdujemy parking w centrum (płatny) i udajemy się do kościoła mijając po drodze szpital założony przez o.Pio. Po drugiej stronie park i droga krzyżowa. Bazylika ogromna, mnóstwo pielgrzymów, w starym kościele Msza św. po polsku (widocznie jakaś grupa przyjechała). Ciało o.Pio nie jest wystawione, ale na jego grobie mnóstwo karteczek z intencjami i pieniążków. Wygląda to żenująco...
Poza tym ogromna nowa Bazylika, stary kościół oraz miejsca związane z o.Pio: cela, krzesła, konfesjonały, naczynia liturgiczne, zdjęcia...











W drodze do Lanciano zatrzymujemy się w małej miejscowości Serracapriola, gdzie odbywa się targ, a więc nawet rondo w tym dniu nie funkcjonuje jako rondo. Klimat miasteczka taki... targowy.




Kolejny punkt dnia to Lanciano, miejsce cudu eucharystycznego. Przyjeżdżamy tu po 14tej i kiedy o 14.45 stajemy przy drzwiach kościoła okazuje się, że jest... siesta. Kościół do 15tej zamknięty. Na szczęście to tylko 15 minut i punktualnie o 15.00 możemy wejść. Kwadrans wykorzystaliśmy, by zrobić fotki w centrum Lanciano.














Ostatnią atrakcją dnia jest Manoppello, gdzie znajduje się chusta, na której w momencie zmartwychwstania utrwaliło się oblicze Chrystusa.





Nocleg w kolejnym gospodarstwie Fattore Amico, a za nami 350 km.

Niedzielę 14.07.2013 roku przeżywamy w Loreto, gdzie znajduje się Sanktuarium Maryjne - Santa Casa, a w nim tzw. Święty Domek, który wg legendy jest nazaretańskim domem Maryi. Z zewnątrz domek pokryty jest ścianami z marmuru, w którym wyrzeźbione są sceny z życia Maryi i proroków. Wewnątrz znajduje się cudowna figurka Matki Bożej.












Nocleg w kolejnym gospodarstwie po przejechaniu 355 km.

W poniedziałek 15.07.2013 żegnamy się z Italią...
Omijając Wenecję jedziemy do Chorwacji, ale w jedynym chorwackim gospodarstwie, znajdującym się niedaleko miejscowości Poreć na Istrii, dowiadujemy się, że ich umowa z Fattore Amico była podpisana tylko na 2009 rok i już nie obowiązuje (mimo iż są w katalogu). Postanowiliśmy zatem jechać do moich przyjaciół w Sv. Juraju. Byliśmy tam późnym wieczorem (kilkaset km za nami), ale jak zwykle zostaliśmy przyjęci z radością.
Tam zostaliśmy od wtorku do soboty korzystając z pięknej pogody, słońca, świetnego jedzenia w portowej restauracji oraz miłych spotkań z zaprzyjaźnioną rodziną chorwacką.

















Tak zakończył się ten włoski urlop z akcentem chorwackim. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o najważniejsze Sanktuarium Maryjne w Chorwacji - Marija Bistrica, znajdujące się 30km od Zagrzebia, z cudowną figurą Matki Bożej.









  Zobacz też GALERIĘ ZDJĘĆ Z WYPRAWY

Podsumowanie:
Trasa: 6000 km
Ilość dni: 18
Koszt: 4000 zł (paliwo, jedzenie, jeden odcinek płatnej drogi = 33 euro)
Składka roczna Fattore Amico: 200 zł

Noclegi (poza dwoma dniami na campingu Zapponeta) bezpłatne i całość trasy przejechana drogami bezpłatnymi sprawiła, że koszt wyprawy był niewielki, mimo drogiego paliwa we Włoszech.
Jeśli ktoś ma dużo czasu i mógłby zwiedzanie Italii rozłożyć np. na dwa, trzy miesiące, to noclegi w gospodarstwach Fattore Amico są bardzo ekonomicznym rozwiązaniem. Przy okazji poznaje się życie i ludzi zupełnie z innej strony niż w turystycznych folderach biur podróży.

12 komentarzy:

  1. Jak zawsze jest co oglądać. Widoczki super.
    Mazowszanka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie wiadomo co się dzieje. Dzięki za lekturę i fotki. Miłego wypoczynku.

    OdpowiedzUsuń
  3. super widoki w alpach

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłego wypoczynku i cudnych wrażeń. Chociaż Wy możecie cieszyć się wakacjami i urlopem.

    OdpowiedzUsuń
  5. czekamy na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, szczególnie oszałamiające wrażenie robią bandy ze śniegu w Alpach w środku lata

    OdpowiedzUsuń
  7. Matera i Alberobello są cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam !
    Coś mi się wydaje, że spotkaliśmy się "gdzieś po drodze". Jak zwykle relacja suuper, pozdrawiamy

    KiM

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, czy się spotkaliśmy, ale ja znajome cepki w Sv. Juraju widziałem. Szkoda, że nie wziąłem wtedy ze sobą telefonu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jednak świat jest mały !!!

    A pomyśleć ,że my mieliśmy być w Grecji a Wy w Italii.
    Twój boxerek jednak mało "rzuca się w oczy " jest to jego zaletą ale w tym wypadku wadą :)

    KiM

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam, stoję przed dylematem: kupić przyczepę kempingową czy nie kupić. Co radziłbyś mi biorąc pod uwagę ekonomię: czy wakacje z kempingiem wychodzą korzystniej cenowo niż oferty biur podróży (2 dorosłych + 2 dzieci 3 i 6 lat ? Ile średnio kosztuje doba na kempingu we Włoszech, Francji, Hiszpanii ? Czy w przyczepie jest bardzo gorąco, czy daje się spać w przyczepie w klimacie śródziemnomorskim ? Piszesz o Fattore Amico we Włoszech: czy można się w takich gospodarstwach bez problemu podpiąć z prądem, wodą, zrzucić ścieki, skorzystać z łazienki ?
    Proszę o możliwie szybką odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno wakacje kamperem lub z przyczepą kempingową wychodzą ekonomiczniej, ale kempingi na zachodzie też są drogie - zależy od standardu. Cena za auto + przyczepa + 4 osoby to ok. 20-40 euro za dobę. Przyczepa jest tak izolowana, że da się w niej nocować w klimacie śródziemnomorskim. Fattore Amico, jak napisałem w jednym z poprzednich tematów jest dla kamperów nie przyczep i gwarantuje wyłącznie postój. Do dyskusji i lektury zapraszam na forum www.karawanier.pl Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń